Australia – państwo położone na półkuli południowej, najpóźniej odkryty i najmniejszy kontynent świata. Kraj wielokulturowy, odrobinę metafizyczny, pod wieloma względami naprawdę wyjątkowy... i Nekla, nasze małe miasteczko, liczące nieco ponad trzy tysiące mieszkańców. Wydawałoby się, że te dwa miejsca, na dwóch różnych krańcach świata, nie mają ze sobą żadnego związku, a jednak niektórzy mieszkańcy Australii z trudem wskazują na mapie takie miasta, jak Kraków, Poznań, czy Warszawę, z łatwością natomiast odnajdują na niej Neklę – dlaczego tak jest? Ponieważ Nekla jest da nich miejscem wyjątkowym, do którego przybywają w poszukiwaniu swoich olęderskich korzeni.
Wszystko zaczęło się latach 1749-1776, kiedy to w okolicach Nekli zaistniał ruch kolonizacyjny, zwany olęderskim. Nazwa „osadnictwo olęderskie” nie wynikała jednak z narodowości osadników, odnosiła się jedynie do terminu prawnego – przywilejów wynikających z prawa stosowanego pierwotnie dla fryzyjskich i niderlandzkich kolonistów. Wyróżnikiem osadnictwa olęderskiego były kwestie prawne, a nie etniczne, religijne czy gospodarcze. Na terenach gminy Nekla słowo Olęder najbardziej tożsame było z osadnikami niemieckimi. Nie ulega wątpliwości, że zjawisko osadnictwa olęderskiego miało pozytywny wpływ na zagospodarowanie naszych terenów. Ujarzmienie miejsc nieuprawianych czy wręcz nieużytków, spowodowało dużą intensyfikację osadnictwa rolniczego, w znacznym stopniu zwiększyło również zaludnienie, będąc bodźcem do powstania większych skupisk ludzkich. Wydajniejsza i sprawniejsza gospodarka ludzi wolnych dawała większe dochody właścicielom ziemskim. Pozostałością po osadnikach są dziś takie miejsca jak: Nekielka, Barczyzna, Gierłatowo, Zasutowo, Siedleczek, Brzeźno.
Po niemal stu latach obecności na nekielskiej ziemi część niemieckich osadników zdecydowała się wyemigrować do Australii, zaczynając kolejny etap swojej wędrówki, spowodowany głównie narastającymi ograniczeniami wolności religijnej i trudnymi warunkami bytowymi. Nekla stała się dla nich początkiem podróży – Australia jej końcem.
Goście z Australii i nekielska młodzież, zgłębiająca historię ich przodków, przed kościołem w Klępsku,
skąd wyruszyła pierwsza grupa emigrantów do Australii w 1838 roku.
Nekielskie Stowarzyszenie Kulturalne, podążając drogą odkrywania historii i kultury olęderskiej, w ostatni sierpniowy weekend dokonało podsumowania projektu „Olęderskim szlakiem. Przeszłość dla przyszłości” a jednocześnie zainaugurowało realizację projektu „Bliskie sąsiedztwo. Odkrywanie kultury i tradycji Olędrów polskich” Dzięki niezwykle charyzmatycznej osobie jaką jest Pani Monika Tarajko z Lublina i współpracującego z nią równie charyzmatycznego prezesa NSK - Jerzego Osypiuka, z Funduszu Inicjatyw Obywatelskich, w ramach 1 priorytetu „ Aktywni, świadomi obywatele, aktywne wspólnoty lokalne” i 8 obszaru wsparcia ”Pielęgnowanie tożsamości narodowej i kulturowej”, udało się osiągnąć niemal spektakularny sukces w postaci dofinansowania naszych działań, w wysokości 36 000 złotych. Swoją cegiełkę w realizację przedsięwzięcia dołożyli również Burmistrz Miasta i Gminy Nekla, marszałek województwa, a także Hotel Barczyzna i Fundacja Dwór w Podstolicach. W ramach podsumowania zaplanowano szereg wydarzeń promujących historię osadnictwa. Między innymi: oznakowano i uruchomiono turystyczną trasę rowerową prowadzącą śladami osadnictwa olęderskiego, którą w drugim dniu uroczystości przemierzyło trzystu uczestników rajdu rowerowego. W kościółku w Nekielce powstała niezwykła wystawa historyczna, autorstwa Witolda Przewoźnego, nosząca tytuł: Nekielskie Olędry. W kręgu pracy, wiary i nadziei. W hotelu Barczyzna zaprezentowana została wystawa fotograficzna Waldemara Odrobnego "Bliskie Sąsiedztwo". Uroczystościom towarzyszyła również wystawa fotograficzna, znanego dziennikarza muzycznego, prezentera Programu Trzeciego Polskiego Radia - Marka Niedźwieckiego "Australia okiem Niedźwiedzia". Dużym wydarzeniem był koncert muzyki kontemplacyjnej, w wykonaniu Męskiego Zespołu Wokalnego KAIROS z Lublina pod dyrekcją Borysa Somerschafa, który jako jedyny w Polsce w swoim repertuarze prezentuje śpiewy cerkiewne oraz fragmenty liturgii ormiańskiej, gruzińskiej i greckiej. Prawdziwej treści wydarzeń, nadała obecność dwunastoosobowej grupy potomków nekielskich Olędrów z Australii i Republiki Federalnej Niemiec. Na uroczystości i spotkania z potomkami olędrów zaproszeni zostali również przedstawiciele różnych środowisk z Polski, którym tematyka olęderska i emigracja do Australii jest szczególnie bliska.
Osoby, biorące udział w wydarzeniach tych dni, wiedzą, że był to czas szczególny pod wieloma względami. Czas spełnionych nadziei, pragnień, realizacji marzeń, czas tworzącej się płaszczyzny porozumień w różnych kontekstach historycznych i kulturowych, czas troskliwie pielęgnowanej historii. Przez te kilka dni każdy z nas stał się poszukiwaczem własnej legendy, główny sens odnajdując w odkrywaniu możliwości poszukiwań, współżycia z różnorodnością, przy jednoczesnym eliminowaniu barier nietolerancji.
Marek Niedźwiedzki napisał na swoim blogu: te dwa dni, to było głównie poznawanie nowych ludzi i ich światów. Co człowiekm to historia. W tym wypadku na szczególną uwagę zasługuje naprawdę wiele osób i byłoby wręcz nietaktem nie wspomnieć chociażby o niektórych. I tak... Witold Przewoźny z poznańskiego muzeum etnograficznego – człowiek o niesamowitej wiedzy, wybitny mówca, pasjonat historii olędrów, który jak nikt inny potrafi zarażać swoją pasją. Anitta Maksymowicz z Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, osoba niezwykle serdeczna, z ogromnym bagażem wiedzy na temat emigracji do Australii.
Jan Lencznarowicz z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, od którego wszystko się zaczęło... To on 19 lat temu przywiózł do Nekli Helen i Darrela Maćkowiaków, którzy chcieli poznać ziemię swoich przodków. Dzisiaj specjalizuje się w tematyce australijskiej i jest autorem kilku książek o tym kraju. Antoni Chorąży – polski olęder nadbużański, z niesamowitą dbałością pielęgnujący historię swoich przodków. Arkadiusz Misztal z gminy Sławatycze, urodzony społecznik, który olędrem stał się niejako poprzez małżeństwo – jego żona jest bowiem olęderką. Roman Trzęsimiech że Stowarzyszenia Rewitalizacji Cmentarzy Ewangelickich, który do niedawna nie wiedział nawet, że cmentarze staną się jego pasją, przyszła ona bowiem wraz z poznaniem Jerzego Osypiuka. Marek Niedźwiecki, człowiek niezwykle skromny, oddany muzyce i pasjom podróżniczym, wielbiciel Australii, czujący się dobrze w każdym miejscu na świecie, ale to Polska jest jego jedynym domem. Monika Tarajko inicjatorka naszego projektu i zarazem wiceprezes Stowarzyszenia Wokalnego In Corpore, w ramach którego działa zespół Kairos. Borys Somerschaf, dyrygent zespołu z Lublina, który dla młodzieży z Nekli, w ramach projektu prowadził warsztaty wokalne oraz członkowie tego zespołu, którego repertuar nawiązuje do wielokulturowej Rzeczpospolitej i który miał ogromny wkład w duchowy aspekt przedsięwzięcia. I wreszcie Jerzy Osypiuk - filar naszego NSK i jego żona Krysia, która jak nikt inny promuje polską gościnność i której dom zawsze stoi otworem dla pielgrzymujących drogą historii, oraz wielu innych ludzi, którzy sprawili, że sierpniowe wydarzenia miały swoją rangę i wymiar.
Nie wolno zostawiać świata takim jakim jest – pisał Janusz Korczak, te słowa w kontekście ostatnich wydarzeń wydają się bardziej aktualne niż kiedykolwiek. W ostatni weekend sierpnia, my uczestnicy wydarzeń, staraliśmy się zmienić świat, dostrzec człowieka pośród wielu konkurencyjnych wartości. Budowanie dialogu na rozdrożu kultur uwidoczniło, kim czują się potomkowie olędrów po kilku wiekach pobytu na nowej, australijskiej ziemi. Pomogliśmy potomkom olędrów zrozumieć ich los, przybliżyć skomplikowaną siatkę przyczyn, które nadały kształt temu losowi i uczyniły go tak różnym, jednocześnie sami doświadczyliśmy wzmocnienia naszej tożsamości kulturowej. Poprzez poczucie miejsca, posiadanego dziedzictwa, przywiązania do tradycji, umacnialiśmy własną tożsamość, która szczególnie mocno ujawnia się w sytuacjach, gdy potrzebne jest wspólne działanie na rzecz ogólnie pojętego dobra. Pozytywnym wyrazem takiej tożsamości jest nasz patriotyzm, szczególnie ten pojmowany w wydaniu lokalnym.
Nagrodą za pracę były podziękowania i łzy wzruszenia Australijczyków. Wpisy do kroniki najlepiej świadczą o tym jak wyjątkowym przeżyciem dla naszych Olędrów było chodzić drogami swoich przodków, odnaleźć tutaj pielęgnowaną dla nich historię olęderskich cmentarzy. Nasza wiedza, czas i zaangażowanie sprawiły, że ich przodkowie na chwilę powstali z grobów, aby dzielić z nimi radość.
Wiesława Kaczmarek