Od tego wydarzenia rozpoczął się jeden z najbardziej emocjonujących weekendów w Gminie Nekla tego roku! Piątek, 24 sierpnia, kilka minut po godzinie siódmej rano. Na starcie – Hotel Nekla, tutaj rozpoczyna się długo planowana wycieczka Nekielskiego Stowarzyszenia Kulturalnego. Jedziemy do Klępska.
Na pokładzie 34 osoby. Goście z Australii, członkowie Stowarzyszenia, tłumacze, niezawodny Kierowca naszej nekielskiej maszyny oraz uczniowie z Zespołu Szkół w Nekli. Jedziemy. Piękna Wielkopolska daje o sobie znać za oknem. W autobusie panuje serdeczna atmosfera. Czuwają nad nami też siły wyższe, po drodze mijamy polskie Rio de Janeiro i Figurę Chrystusa Króla w Świebodzinie, ma 33 metry wysokości. To olbrzym, stoi sobie dumnie przy Tesco.
Po dwóch godzinach podróży docieramy do malutkiej wioski Niekarzyn w województwie lubuskim. Miejscowość liczy niespełna 400 mieszkańców, panuje tu raczej bieda. Typowy obraz zniszczonej, popegeerowskiej wsi. Można powiedzieć, że nie ma tutaj niczego szczególnego. Wioska jak każda inna. Są jednak ludzie, którzy chcą do tego miejsca przyjeżdżać z daleka, nawet z drugiego końca świata. Howard Thiele i Helen Arnold z Australii to potomkowie rodziny Maćkowiaków z okolic Nekli (w linii żeńskiej) oraz Thiele z okolic Świebodzina (w linii męskiej). Pokonali 15 tysięcy kilometrów, by pochylić się nad mogiłą swoich przodków. Właśnie tutaj, w Niekarzynie.
Jedziemy dalej. Do załogi dołącza przewodnik wyprawy, dr Anitta Maksymowicz, kustosz i rzecznik prasowy Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze, a poza tym – bardzo sympatyczna osoba.
Nasza podróż to odkrywanie miejsc, które mają niezwykle symboliczne znaczenie dla historii Olędrów i ich potomków. Charles Baudelaire napisał kiedyś, że „Prawdziwi podróżnicy to ci tylko, którzy wyruszają, aby wyruszyć”. I w Cigacicach wyruszamy jeszcze o krok dalej. Oprócz tego, że w porcie znajduje się miniatura Statuy Wolności z Nowego Jorku, jest to także podróż do historii sprzed dwóch wieków. Jest rok 1838. Piękny czerwiec, lato. Słońce chowa się za Odrą, powolutku chyli się ku zachodowi. Równie dostojnie i powoli suną po rzece drewniane barki. Na ich pokładzie emigranci. Inicjatorem tej podróży jest pastor August Kavel z Klępska. W tym miejscu, w Cigacicach kończy się polska przygoda Olędrów. Wyruszają w nieznane, płyną do portu w Hamburgu. Po sześciu miesiącach podróży na pokładzie „Prince George” dotrą na czerwony kontynent. Odwiedziliśmy to miejsce, byliśmy w Cigacicach.
Moja imaginacja to wcale nie żaden wymysł. Lokalna społeczność (z dr Anittą Maksymowicz na czele) w latach 2008 i 2009 zorganizowała w tym miejscu rekonstrukcje historyczne, obrazujące emigrację Olędrów do Australii. Impreza cieszyła się szerokim zainteresowaniem w regionie.
Zbliżamy się do celu. Klępsk coraz bliżej. Na pytanie, z czego słynie ta malutka miejscowość należy bez wahania odpowiedzieć: „z księdza”. Bo słynie. Gospodarz tego miejsca, ks. Olgierd Banaś to niezwykle charyzmatyczna postać. Jak sam mówi, lokalne media pisały o nim wiele, a przede wszystkim, że jest „plebanem od alarmów”. Nie bez powodu, poewangelicki kościółek pochodzący z XVI w. chroni aż 500, nietanich zresztą, dysz przeciwpożarowych. Ksiądz Banaś pokazuje nam systemy zabezpieczające, alarmy, a wskazując na kłódkę mówi stanowczo: „żadnego złodzieja się nie boję!”. I słusznie. Ten piękny renesansowy kościół powinien cieszyć turystów jeszcze przez długie lata. Wstępujemy do niepozornego na zewnątrz kościółka jak do przeładowanej w obrazy galerii, ponieważ cechą charakterystyczną kościoła jest mnogość efektownie wykonanych zdobień, bogactwem urzekająca polichromia. Na różnych płaszczyznach świątyni znajduje się aż 117 biblijnych malowideł, którym często towarzyszą starannie wykonane inskrypcje. Występują one aż w 90 miejscach! Napisy stanowią komentarz do religijnych ilustracji, wskazujących odpowiednie wersety, zawierających cytaty z Biblii. Wśród nich jest też kilka napisów o treści świeckiej, przekazujących potomnym cenniejsze informacje kronikarskie, związane z ważnymi wydarzeniami w dziejach zboru. Kościół dostarcza naprawdę wielu wrażeń estetycznych. Jednak, abyśmy nie wyruszyli „głodni” wrażeń właśnie, klępski duchowny prezentuje nam swoją niecodzienną odsłonę – jako wspomniany już pastor ewangelicki August Kavel. Ks. Olgierd Banaś wcielił się w jego rolę podczas rekonstrukcji historycznych w Cigacicach.
Po godz. 13.00 docieramy do ostatniego punktu naszej wycieczki. To już Dąbrówka Wielkopolska. Miejscowość w Gminie Zbąszynek, z której wyruszyła do Australii pierwsza grupa etnicznych Polaków, katolików, którzy po osiedleniu się na czerwonym kontynencie, zamieszkali w okolicach Adelaide. Kontakt z ich potomkami utrzymuje do dziś Howard Thiele, jeden z dwunastu Australijczyków, którzy przyjechali do Nekli w miniony weekend. W najbliższej okolicy Dąbrówki mieszkali także przodkowie Pat Buton, która wzięła udział w naszej wycieczce.
Tutaj mniej-więcej dobiega do końca ta podróż. Podróż do miejsc małych, nieznanych, pełnych historii, symbolicznych i tym samym po prostu pięknych.
Jędrzej Biegański
Poniżej obszerna fotorelacja Waldemara Odrobnego.
Nekla-Niekarzyn
Niekarzyn
Cigacice
Klępsk
Chlastawa
Dąbrówka Wielkopolska
Więcej fotografii w podstronie Galerie zdjęć